Kiedy silnikiem jest miłość, przestajemy działać, aby dostać coś w zamian, jesteśmy spontaniczni. Dajemy i dajemy siebie, ponieważ chcemy.. Może się zdarzyć, że sprawy potoczą się dobrze, ale to, co nie pozostawia miejsca na wątpliwości, to to, że cieszymy się tym, co robimy, tym, co dajemy.
Cieszymy się, widząc uśmiech na twarzy tego, którego kochamy, nie zastanawiając się. Nie oczekujemy niczego w zamian. Czerpiemy radość z czyjeś radości.
Od najmłodszych lat jesteśmy przyzwyczajeni do bycia w pewien sposób godnymi uwagi lub uczucia. Przez życie, ciągniemy we właśnie wzorce zachowań pochodzące z dzieciństwa. Robimy rzeczy i myślimy, że będziemy godni miłości lub uwagi… A potem staramy się dopasować, dać to, o co się nas prosi. Dać to, czego się od nas oczekuje, spełnić oczekiwania i zasłużyć na tę miłość, która naszym zdaniem nie należy do nas. Nie należy nam się bezwarunkowa miłość, bo sami nie kochamy siebie bezwarunkowo. Czujemy się lepiej kiedy zasłużymy, lubimy w końcu zbierać lajki i głaski od innych. Kiedy byliśmy mali, gratulowali nam po uzyskaniu dobrych ocen lub otrzymaniu świadectwa z czerwonym paskiem.
Czuliśmy że jeśli zachowujemy się dobrze, a przynajmniej tak, jak chcieli lub oczekiwali nasi rodzice lub nauczyciele, będziemy bardziej kochani, rozpieszczani lub otoczeni opieką. Bo nie zasługujemy na to bez wypełnionej listy zadań…